Przepraszam, mam prośbę… Przepraszam, mam prośbę… Powtarza starszy mężczyzna stojący w podziemnym tunelu pod peronami dworca w Poznaniu, kiedy tylko słyszy zbliżające się do niego osoby. Przepraszam, mam prośbę, jestem niewidomy, zbieram… Zapowiedzi kolejnych pociągów zagłuszają recytowaną jak mantra formułę. Między idącymi w swoją stronę ludźmi miga mi tylko wystawiona przed siebie ręka, w której trzyma czapkę, oraz biała laska pod pachą. Kilkadziesiąt minut później mężczyzna ten siada tuż obok mnie, na równoległym fotelu, w pociągu do Wrocławia. Jest wyraźnie zadowolony, pyta konduktora, czy ten nie zamieni mu drobnych na banknoty. Prośbę spełnia siedzący naprzeciw młody człowiek. A skąd pan wie, że nie dam panu dziesięciu złotych zamiast dwudziestu – mówi z uśmiechem, puszczając oko do innych podróżnych. – Ufam panu – odpowiada starszy pan, nie obrażając się za słowa żartobliwie odnoszące się do jego kalectwa. Podróż płynie nurtem zmieniających się za oknem widoków. Po dwóch godzinach mężczyzna idzie do toalety, która znajduje się zaraz za drzwiami do przedziału. Po kilku chwilach dochodzą nas stamtąd nieco podniesione głosy. – Ale dziwne, niewidomy, a wszystko widzi. To jakieś niespotykane. Monety jakoś pan widzi. Ja pana obserwuję od Poznania. Pan udaje. Pan ludzi nabiera. Pan doskonale widzi – mówiący jest pewny siebie, dumny ze swoich detektywistycznych zdolności. – Panie, o co panu chodzi? Ja jestem ślepy. Monety mogę sobie wymacać. Może się pan zapytać konduktora, na jakim jadę bilecie. Proszę, to moja legitymacja ze Związku Niewidomych. Z moim zdjęciem. Niech się pan odczepi. Wymiana zdań trwa jeszcze kilka chwil. – Ale pan wszystko widzi, pan mnie nie oszuka. Niech pan już idzie – odpowiada na koniec napastnik, już znacznie mniej pewnym tonem, jakby świadomy swojej porażki. Starszy mężczyzna wraca na swoje miejsce. Opowiada nam całą słyszaną przez nas sytuację. – Mówił, że ja widzę. Wypity był. Jak ja mogę widzieć? Ja coś tam widzę, nie powiem, że nie. Ale to są tylko jakieś cienie, bardzo niewyraźne. Pana teraz widzę trochę lepiej, bo pan siedzi przy oknie, ale tylko, że to jakiś cień, jakaś jasna plama w kształcie człowieka. Mówił, że ja widzę. Tacy są ludzie, nic nie poradzisz. Tacy są ludzie. Pokazywałem mu swoją legitymację. Od 1982 roku ma pierwszą grupę. A pierwszej grupy na komisji za darmo nie dają. Wtedy jeszcze trochę widziałem, teraz to prawie już nic. Jakieś kolory, światło, cienie. Ja nie zrobię rzeczy, które pan zrobi. Ale i pan nie zrobi rzeczy, które ja potrafię. Ja guzik po ciemku przyszyję, a pan nie. Nie widzę, a przyszyję. Wszystkiego się na pamięć nauczyłem.

Wysiadam na Osobowicach, a wraz ze mną para zakochanych młodych osób, na które chwilę wcześniej zerkałem nieśmiało przez szybę w drzwiach na korytarz.

Informacje o Kamil Pietrowiak

Nazywam się Kamil Pietrowiak i jestem doktorantem etnologii na Uniwersytecie Wrocławskim. Od 2011 roku prowadzę badania etnograficzne na temat życia młodych osób niewidomych, ze szczególnym uwzględnieniem jego społecznych i kulturowych uwarunkowań. Kluczowym aspektem pracy są jej założenia metodyczne i etyczne, których inspiracją są postulaty opartej na współpracy etnografii wystosowane przez Annę Wykę i Luke’a Erica Lassitera. Realizacją owych założeń jest umożliwienie uczestnikom badań twórczej aktywności na każdym etapie pracy – od wspólnego definiowania problemów badawczych, poprzez cykliczne weryfikowanie i konsultowanie formułowanych w trakcie pracy wniosków, do uwzględnienia ich opinii podczas pisania ostatecznej wersji raportu z badań. Zapraszam na blog http://po-omacku.klangoblog.net/, który jest integralnym elementem pracy, otwierającym możliwość kontaktu z osobami zainteresowanymi podjętym tematem, z którymi chcę dzielić się własnymi spostrzeżeniami i wątpliwościami i których ewentualne komentarze będą stanowić dla mnie niezwykle cenne źródło wiedzy oraz impuls do dalszych poszukiwań.
Ten wpis został opublikowany w kategorii Dźwięki miejsc, Emocje, multisensoryczność, Uszy szeroko otwarte. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „

  1. Podejrzliwość i nieufność: widzących wobec niewidomych, niewidomych wobec widzących wciaz przewija sie przez te badania. Pomyslalam jeszcze o czymś – „uniepełnosprawnianie”. No bo niby dlaczego niewidomy ma sobie radzić i zachowywać się pewnie?! Na pewno udaje! – myśli sobie J. Kowalski i na siłe przeprowadza niewidomego/niewidomą przez pasy wbrew jego/jej woli.

Dodaj komentarz